czwartek, 12 lipca 2012

reinkarnacyjna tradycja


   Kilka lat temu, na przełomie liceum i studiów (czyli jakoś w klasie maturalnej), mocno interesowałam się magią. Myślę, że magia i zainteresowanie nią jest mocno zakorzenione w kobiecej naturze. Dokładnie nie wiem na jakiej podstawie magia zazwyczaj dotyka kobiet, ale ze studiów wyniosłam przekonanie, iż to właśnie kobiety są najważniejszym i najtrwalszym nośnikiem tradycji. Może właśnie na tym to polega, na podświadomym nawiązywaniu do wierzeń i przekonań naszych pra-pra-prababek? Kiedy spoglądam na księżyc w pełni i słyszę jak wyją do niego psy, czuję jakbym trwała w czasowym bezkresie przeszłości i przyszłości.
   Wierzę w reinkarnację. W moim mniemaniu reinkarnacja odzwierciedla cechy i umiejętności naszych przodków, które nosimy w sobie. Pewnie niejedna i niejeden z Was słyszał od starych ciotek, że jest do kogoś "zupełnie podobna/y", czy to z wyglądu, cech charakteru, a nawet z działań jakie podejmujemy. Geny to cząsteczki reinkarnacji, które dziedziczymy i przekazujemy dalej, dlatego też czasem w rodzinie rodzi się ktoś zupełnie niepodobny do rodziców i najbliższej rodziny, a przeglądając album ze starymi fotografiami pokazuje się, że ta niepodobna osoba jest kropka w kropkę jak prababka lub pra-praciotka (lub odpowiednio w linii męskiej)! Przerażające czy fascynujące?
Mnie na przykład czasami śnią się historie, które dzieją się w przeszłości. Wyglądam całkiem inaczej, ale to jestem ja i przeżywam wydarzenia tak, jakby działy się na prawdę tu i teraz, często zgodne z wydarzeniami historycznymi. Czy jest to więc senna fantazja, inna rzeczywistość czy może swoisty "Powrót do przeszłości"? Osobiście jestem przekonana, iż śnię historie swoich poprzednich wcieleń, które współcześnie noszę w sobie jako geny. Sami dobrze wiecie jaką komplikację genów nosimy w sobie, z różnych rodzin, klas społecznych i narodowości.
Istna magia!

A teraz schodząc trochę bardziej na ziemię, napiszę nawiązując do jednego z powyższych zdań, czyli odnośnie stwierdzenia, że kobieta jest najtrwalszym nośnikiem tradycji. Dotyczy to przesądów, jak również zastosowania naturalnych produktów i sporządzaniu z nich receptur, czyli właśnie maseczek, odżywek, naparów. Kobiety od tysięcy lat dbają o swój wygląd. Jednak nie będę rozpisywała się na ten temat, ale zdam jednozdaniową relację z poprzedniego postu, gdzie pisałam o kosmetyce naturalnej.
Po pierwsze olejek rycynowy działa bardzo szybko na suche i rozdwojone końcówki. Zaledwie użyłam go kilkakrotnie i już jest poprawa, szczególnie jeśli chodzi o rozdwojenie.
Zamiast toniku do twarzy - wacik nasączony naparem z rumianku, czyli herbatki, która odpręża naszą skórę, a na przebarwienia wacik nasączony sokiem z cytryny (ale po jakichś 20 minutach radziłabym przemyć twarz wodą)! Zamiast miętusa - herbatka miętowa. Zamiast tabletki na sen - napar z melisy, również na ból głowy. Na suche łokcie i kolana - połowa cytryny wcierana w suche miejsca. Dla błyszczących włosów - maseczka z żółtka i soku cytryny. I po co tyle pieniędzy na kosmetyczną chemię?

2 komentarze:

  1. Co do reinkarnacji mam podobne stanowisko do swojego. Zazdroszczę Ci trochę, że masz takie ciekawe sny, bo moje nie należą na pewno do niczyich wspomnień, a jeśli już to ten ktoś musiał być mocno pokręcony :P Zastanawiam się teraz do kogo z rodziny ja jestem podobna, bo jeszcze tego nie odkryłam...
    Olejek rycynowy to wspaniałe lekarstwo nie tylko na rozdwojone końcówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam takie sny, że trochę boję się zagłębiać w teoriach Freuda :D Dużo nawiązań do mojego życia licealnego i gimnazjalnego, dużo też z jeszcze wcześniejszych przeżyć (: to tak odnośnie i Twojej notatki z bloga, którą jakiś czas temu zamieściłaś.
      Co do moich snów "poprzednich wcieleń", są one trochę jak filmy :D A w nawiązaniu do Twoich snów, dlaczego uważasz, że Twoje poprzednie wcielenie jeśli było, to musiało być nieźle pokręcone? Aż ciekawią mnie Twoje sny!!!

      Usuń