sobota, 24 sierpnia 2013

DCD

   Jest coś w muzyce Dead Can Dance, co przenosi w inną rzeczywistość, bez względu na to jaką czynność wykonuje się w danej chwili. Te specyficzne, mistyczne dźwięki wnikają wgłąb mego ciała, następnie wypełniają każdą szczelinę duszy, aż całe moje istnienie ukołysze się w rytm głosu Lisy, który dochodzi do uszu jak odległe echo, odbijające się od ogromnych kamiennych komnat.
   Muzyka ta nie działa na mnie depresyjnie, nigdy! Uspakaja, wycisza, lecz są również utwory wprowadzający w szaleńczy trans. Jedna wielka mistyka. Dźwięki natury, otoczenia, ale to człowiek układa je w jedną całość. Skąd wziął się pomysł na melodie DCD? Jak? Przekonana jestem, że to czary, objawienie. W każdym razie jestem wdzięczna za ten cudowny twór, jakim jest Dead Can Dance.