poniedziałek, 7 lipca 2008

Monster

Chcę się wyrwać z tego codziennego świata. Chcę wyjść zza 4 ścian. Chcę jeździć, podróżować, podziwiać krajobraz, choćby przez szybę.
Nie, nie mówię, że się duszę. Nawet w tej codzienności widzę różnorodność, nie tylko zdarzeń. patrzę na to jak zmieniam się osobiście, jak zmieniają się przyjaciele, nieznajomi, budowle, niebo ... Stąd ciągnie mnie do nieznanego, niedoścignionego i nieokiełznanego. Niekoniecznie lubię wyzwania, chociaż zazwyczaj czuję, jakbym to ja była wyzwaniem dla siebie samej. Znasz siebie z różnorakich, skrajnych zdarzeń, a i tak nie całkiem wiesz na co Cię stać, jak postąpisz w danej chwili, etc. etc. To jest cudowne.
Ostatnio mam niezwykle mieszane uczucia. Z jednej strony dążę za spokojem, z drugiej pociąga mnie wieczna wędrówka. Tu sielskość, tam rock'n'roll. Podświadomie czuję, że spełnię to i to. Chyba ubywa mi rozumu zamiast przybywać. Czytam za wiele książek, za dużo różnorodnych książek, bo każda wpaja we mnie inne wartości, cele, stereotypy czy wzorce, przykłady, sytuacje i światy. O zgrozo odkrywam, że gdzieś tam przejmuję jakby każdą małą cząstkę sylwety bohaterów, którzy wywarli na mnie największy wpływ - z każdorazowej książki jaką przeczytałam, chciaż juz nawet niektórych nie pamiętam.
Czasami wydaje mi się, że moja tragedia jest tym, że nie lubię się ograniczać, a z drugiej strony nie cierpię ranić innych. I tak w kółko. Przez to koło wolę gdy ktoś kręci mną, a ja tylko wybieram w którą stronę się potoczę... Inaczej tego zakończyć nie umiem. [I teraz pytanie kto mnie w tym wszystkim rozumie!?]

2 komentarze:

  1. po prostu potrzebujesz kopa :D a jak już Ci go ktoś zafunduje to Ty tą nadaną energię dobrze spożytkujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. na razie czekam i czekam P; zaczynam się nudzic tym czekaniem ;*

    OdpowiedzUsuń