wtorek, 11 października 2011

jesienny marazm

   Siedzę i myślę, co by tu napisać. Idei było kilka, jednak rozmyły się pod wpływem deszczu stukającego o szybę. Umysł zaprzątnęły myśli nierzeczywiste - lubię te podróże (pewnie tak samo jak fani fantasy i science-fiction, czy może space opera jaką jest saga Star Wars). Jesienne nastroje objawiają się u mnie brakiem zainteresowania oglądaniem filmów, czytaniem książek, graniem w gry komputerowe, a nawet malowaniem obrazów (a mam zlecenie i powinnam o tym poważnie pomyśleć). Tak zwane "nie-chce-mi-się!". Poza tym, że mi się nie chce, to i nie musi mi się chcieć oraz niczego nie muszę. Wszystko to przynajmniej do czasu, aż w końcu odbiorę dyplom magisterski wraz z dokumentami z dziekanatu, a to nastąpi w czwartek (zakładając). Wtedy będę mogła marudzić, że "muszę" (;

Kurcze, z powyższego wnioskuję, że mogłabym być politykiem ...

2 komentarze:

  1. Końcowa refleksja rozłożyła mnie na łopatki. ;)Cóż, mnie też się nie chce, ale COŚ robić trzeba, niestety. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. za 4 lata możesz się zapałać :) do sejmu

    OdpowiedzUsuń