środa, 19 sierpnia 2009

planowo - nie planować

Miałam dzisiaj taki sen: uciekając przed kimś otworzyłam drzwi i wparowałam do jakiegoś pokoju, następnie dopadłam kolejne drzwi a tam korytarz z kilkoma kolejnymi przejściami. Za każdymi krył się inny świat, czasem bardzo przerażający, odstraszający już od progu - wtedy zawsze cofałam się i zamykałam drzwi. Cały czas byłam ścigana. Za innym progiem zastawałam całkowicie zwyczajny świat. Wtedy zazwyczaj wbiegałam do pomieszczenia zakłócając lokatorom spokój i szukałam kolejnych drzwi. Bywało tak, że z jednego pokoju/świata automatycznie przechodziło się do następnego. Jednak czasem napotykałam te labiryntowe przedsionki z drzwiami wokół.
Chyba znowu czuję się zagubiona i nie wiem co robić, co postanawiać.
Lubię planować, ale co z tego jak 1/4 tych myśli gubi się w labiryncie życia i przepada.
Ponownie dostałam się na każdy z kierunków na który złożyłam papiery. Ciężki wybór do podjęcia. W sumie żaden nie satysfakcjonuje mnie do końca, ale nie można mieć czegoś z niczego. Coś robić trzeba!
Nie będę opisywała moich wakacji bo ciągle dochodzą w tej kwestii jakieś zmiany. Kolejny dowód na to aby nie planować zbytnio niczego i nazbyt się nie napalać, bo wszystko może spalić na panewce. Jednakże jakiś plus zawsze jest, w tym wypadku bardzo kobiecy [; skóra wymęczona już Woodstockiem nie została wystawiona na dodatkowe działanie sil natury spowodowanych zmęczeniem i podróżą na stopa, spaniem gdzie popadnie i obawie, że a nuż dopadnie mnie choroba lokomocyjna! Za to, za zaoszczędzone pieniądze zakupiłam kosmetyki, a jakżeby inaczej.
Czasem czuję żal za to, iż nie przeklinam. Jakoś nie mam w zwyczaju, a przydałoby się czasem, tak dla świętego spokoju.
Czytam lekturę śmiechu i pociechy sprzed lat, czyli Dziennik Bridget Jones, a także wczoraj zakupiony (dla mamy jako prezent bezokazyjny, ale co tam! póki nie wracam do domu to sama czytam) Dom nad rozlewiskiem. Zajadam się lodami o smaku czekolady milki, polane likierem o smaku gorzkiej żołądkowej z mlekiem. Upijam się Imeldą May, niedawno odkrytą tak całkiem przypadkowo w sieci, jednak ciągle rockabilly tyle, że z klasą i pin up'ówą pełną klasy ...
Tak na serio to ja czuję te wakacje, są całkiem przyjemne choć bardzo leniwe.

1 komentarz: