środa, 18 kwietnia 2012

level up!


Nie wspomniałam ostatnio tylko o jednym - o prawdziwym powodzie, dla którego byłam w Austrii. Niestety nie było mnie tam dla smacznego piwa i tanich żelek Haribo, to tylko przy okazji ... Pojechałam w austriackie Alpy aby nauczyć się jeździć na nartach! Zaczęłam jeździć tak zwanym pługiem i skręcałam poprzez kładzenie się na śnieg i przekładanie nart. Po opanowaniu lęku przed niewidoczną przestrzenią za górkami (dzień trzeci), a także po nadwyrężonej cierpliwości Kóli, pod koniec długiej i stromej górki zaczęłam jakoś łapać o co w tym wszystkim chodzi, szczególnie w skręcaniu! Od tego momentu miałam mniej przewrotów, a tylko kilka bardziej spektakularnych kraks z licem w śniegu. Jeżdżę na nartach!

Świetna sprawa!


P.S.: Dziś przyszła pora na setny post!

5 komentarzy:

  1. Hmmm... nigdy nie próbowałam, ale chyba wolę łyżwy.
    100 następnych postów życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nauka jazdy na łyżwach także nie jest prosta (: jak były ferie to wybrałam się na lodowisko z dwiema koleżankami i jedna z nich nigdy nie miała łyżew na nogach ... po kilku próbach jazdy i namowach, koleżanka stwierdziła, że nigdy więcej, a wiem, że jak pierwszy raz była na nartach to jej się podobało (; Wszystko zależy od człowieka hehe w każdym razie narty wyglądają na prostsze w pojęciu niż snowboard :D

      Usuń
    2. Co do snowboardu i nart też są zdania podzielone... Niestety, nie próbowałam też snowboardu, więc nie mogę się opowiedzieć, po której stronie jestem, ale jeszcze wszystko przede mną :)

      Usuń
  2. oj tam, oj tam - ROLKI ! to jest to ! i przynajmniej jest ciepło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rolek nie miałam na nogach od 10-11tego roku życia :D ale nie sprawdziłyby się na łódzkie chodniki ): marzy mi się rower!

      Usuń