Pierwsza dzisiejsza myśl to taka, iż nie pozbędziemy się wrażeń zamykając tylko jedno ze zmysłów, a nawet kilka naraz - zawsze pozostaje dotyk. I jeszcze jedno - wyobraźnia. Ona zazwyczaj przyprawia mnie o większe dreszcze niż rzeczywistość.
Ostatnimi czasy nie stać mnie na nic głębszego. Dzisiaj obejrzałam film Almodóvara, Hable con Ella (Porozmawiaj z nią) i chyba jak większość osób, poruszył on moje zmysły. Almodóvar jak zwykle ze wszystkich słodyczy świata wybiera dość trudne kwestie, ale tak na prawdę są one tak powszechne w naszej rzeczywistości (przede wszystkim tej osobistej), jak chleb. Na przykład w wymienionym przeze mnie filmie kwestie są takie: samotność; miłość przede wszystkim bezwarunkowa, ale i niezrozumiała; postrzeganie nas przez innych; lęk przed rozmową; lęk przed czymś nieznanym, a nade wszystko wydającym się nam innym od tego co spotykamy na co dzień. Długo by wymieniać i opisywać, szczególnie tłumaczyć jak dane elementy ukazał reżyser, jak się z nimi zmierzył i jakie wartości uwypuklił w bohaterach. Trochę nawet boję się rozpisywania na ten temat.
Druga myśl dotyczy rozmów. Rozmawianie jest trudną sztuką. Ponoć słuchanie jeszcze trudniejszą, jednak wydaje mi się, że to mówiąca osoba powinna umieć trafić do słuchacza ... A oczy, one praktycznie nigdy nic nie wyrażają - tylko ta cała ich oprawa jaką jest twarz mówi za nasze myśli. Jednak nie zawsze ukazujemy się światłu dziennemu w pełnej swej krasie osobowości. Nie każdy (a może i nikt) nie lubi być tą przysłowiową "otwartą księgą", z której można wszystko wyczytać (pomijam juz interpretację...tak tak, pomijam/y). Z drugiej strony pragniemy być zrozumianymi, ale skoro czasem tego nie ułatwiamy innym to dlaczego mamy do kogokolwiek pretensje.
P.S: Ogółem nie można mieć pretensji do kogoś i do siebie - to niezdrowe. Może przyprawić o wrzody żołądka, a po co się męczyć skoro i tak istnieje tylko dziś.
EDIT: A jutro specjalnie włączę sobie jakieś nieme kino [;
Ostatnimi czasy nie stać mnie na nic głębszego. Dzisiaj obejrzałam film Almodóvara, Hable con Ella (Porozmawiaj z nią) i chyba jak większość osób, poruszył on moje zmysły. Almodóvar jak zwykle ze wszystkich słodyczy świata wybiera dość trudne kwestie, ale tak na prawdę są one tak powszechne w naszej rzeczywistości (przede wszystkim tej osobistej), jak chleb. Na przykład w wymienionym przeze mnie filmie kwestie są takie: samotność; miłość przede wszystkim bezwarunkowa, ale i niezrozumiała; postrzeganie nas przez innych; lęk przed rozmową; lęk przed czymś nieznanym, a nade wszystko wydającym się nam innym od tego co spotykamy na co dzień. Długo by wymieniać i opisywać, szczególnie tłumaczyć jak dane elementy ukazał reżyser, jak się z nimi zmierzył i jakie wartości uwypuklił w bohaterach. Trochę nawet boję się rozpisywania na ten temat.
Druga myśl dotyczy rozmów. Rozmawianie jest trudną sztuką. Ponoć słuchanie jeszcze trudniejszą, jednak wydaje mi się, że to mówiąca osoba powinna umieć trafić do słuchacza ... A oczy, one praktycznie nigdy nic nie wyrażają - tylko ta cała ich oprawa jaką jest twarz mówi za nasze myśli. Jednak nie zawsze ukazujemy się światłu dziennemu w pełnej swej krasie osobowości. Nie każdy (a może i nikt) nie lubi być tą przysłowiową "otwartą księgą", z której można wszystko wyczytać (pomijam juz interpretację...tak tak, pomijam/y). Z drugiej strony pragniemy być zrozumianymi, ale skoro czasem tego nie ułatwiamy innym to dlaczego mamy do kogokolwiek pretensje.
P.S: Ogółem nie można mieć pretensji do kogoś i do siebie - to niezdrowe. Może przyprawić o wrzody żołądka, a po co się męczyć skoro i tak istnieje tylko dziś.
EDIT: A jutro specjalnie włączę sobie jakieś nieme kino [;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz