Koniec marca, przydałoby się jakieś podsumowanie. Choć w sumie to nie robię podsumowań czegokolwiek, no chyba, że wspominam dopiero co miniony tydzień i próbuję dostrzec coś wartościowego w swojej codzienności. Nie narzekam. Moja codzienność jest całkiem w porządku, zależy co z niej wyróżnię, wytłuszczę grubą czcionką.
Spokój ogarnia mnie z dnia na dzień coraz mocniej. Może to lata, które lecą i dodają otuchy, że tyle już się przeżyło i można udawać, iż pozjadało się wszystkie rozumy, a z drugiej strony statystycznie czeka mnie ponad drugie tyle, a w głębi serca żywię nadzieję, że to dopiero 1/3 ...
Spokój ogarnia mnie z dnia na dzień coraz mocniej, także już nawet to, że Ten Ktoś perfidnie mnie olewa, a wcześniej bajdurzył i rozbudzał uczucia i wyobraźnię szalonej Mnie, jakoś nie mąci mego nastroju. Robię się ostatnio bardzo busy i nie mam czasu na użalanie się nad sobą, a tym bardziej nie w głowie mi rozmyślanie dlaczego tak kiepsko trafiam z uczuciami i czemu to wszystko musi wyglądać jak żałosny serial typu tasiemiecowego. Zaczynam szkołę! Póki co cieszę się z progresu i pozytywnie patrzę w przyszłość, ale zapewne po pierwszych zajęciach wrócę do domu z płaczem i wyrzutami do siebie samej, że mi się nie chce, że znowu wpakowałam się w zakuwanie i sytuacje stresowe, a założyłam, iż to i tak dopiero początek, bo po jednym kursie zaplanowałam sobie już kolejne kursidła (tak, sama wpakowałam się w te kursowe sidła). Lekko marudzę, bowiem wierzę, że pozytywnie zaskoczę samą siebie. W końcu jako osoba dorosła powinnam podchodzić do wszystkiego dojrzale.
I tu muszę odejść od tematu (jakby to miało kogokolwiek zdziwić), gdyż uświadomiłam sobie, że kiedyś, bardzo dawno temu w innej bajce, a w sumie kiedy żyło się bajkami, byłam przekonana, że dorośli nie boją się, że umieją trzymać emocje na wodzy, są zabawni a nie szaleni, że nie popełniają błędów emocjonalnych, a kiedy podejmują naukę to są prymusami i nauka przychodzi im lekko. Ogółem kiedy spoglądałam na 28-latków (+/-) to byli to dorośli z krwi i kośći, a do tego sercem i rozumem. A teraz!? Sama jestem 28-latką i poważnie nadszarpuję tą opinię, którą sama kiedyś sobie wykreowałam. Jasny gwint ...
Uczucia i szkołę oraz zdanie sobie sprawy, że dojrzałość wiekowa mądrym i opanowanym człowieka nie czyni, już uwzględniłam w swoim marcowym podsumowaniu. Teraz czas na książki. Trochę się ich uzbierało w tym miesiącu. Połknęłam dwie części Pokolenia Ikea, trochę zniesmaczona obrazem trzydziestolatków, opisanych jakby każdy jeden był tak egoistycznie nastawiony do związków, seksu, pieniędzy, a wszystko z przekonaniem, że tak po prostu jest i kropka. Jednak połknęłam obie książki. Coś tam w nich urzeka, choć nie autor i jego alter-ego w postaci głównego bohatera, który ma się za speca od kobiet. Mam wrażenie, że czytałam polskiego Charlesa Bukowskiego, a już założę się, iż autor jest jego fanem, na bank. Pokonuję jeszcze Najgorszego człowieka na świecie Małgorzaty Halber, wiekowo również zbliżona do autora wspomnianego wcześniej, wydaje się, że z podobnymi problemami, ale jednak nie. Autorka opisuje problem uzależnień, trafnie wskazuje dlaczego popadamy w uzależnienia i dlaczego odwyki nie pomagają, a raczej dlaczego program i styl prowadzenia odwyków nie są adekwatne wobec uzależnionego, bo w sumie każdy z nas jest inny i potrzebuje innego lekarstwa. Czy jesteśmy pokoleniem przegranych? Nie jest to łatwa książka, choć wszyscy dookoła zachwycają się nią, a ja o dziwo męczę będąc dopiero w 1/3 zawartości, ale na pewno przemęczę i jeszcze pozytywnie mnie zaskoczy ;) Jakby co, zawsze mam tom Muminków przy łóżku, na poprawę samopoczucia, a co!
Towarzysko też nie narzekam jeśli chodzi o miesiąc marzec. O dziwo mało przebywałam w swoim mieszkaniu, nie miałam za dużo okazji aby się ponudzić. To chyba dobrze. Jakiejkolwiek zmiany w pracy bym nie miała to zawsze coś się działo, a to kino, a to obiad na mieście, pogaduchy w kawiarni, siłownia, sauna, mini wycieczka czy potańcówka do białęgo rana. No i te książki, filmy na laptopie i nie ma kiedy się nudzić. Coś tam nawet machnęłam pędzlem po papierze, zrobiłam małe przemeblowanie w pokoju i zakupiłam ramę do łóżka. Nawet samochód ustrzeliłam, a fakt, że za miesiąc lecę na zasłużone wakacje (gdzie będę się byczyła ile wlezie), porfela mi nie wypełnia - za to wzbogaca o pozytywne wibracje. Mam wspaniałych przyjaciół w Polsce i w Anglii, jestem na serio bogatym przedstawicielem gatunku ludzkiego i nie zamierzam być sknerą.
Marzec zbił mi się trochę z lutym, ale jakkolwiek mamy już wiosnę, dzięki Bogu.
Marzec zbił mi się trochę z lutym, ale jakkolwiek mamy już wiosnę, dzięki Bogu.