Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 lutego 2016

Chwile dla siebie



Popoludniowe zmiany i jakbym nie miala czasu a wlasciwie to znajduje go mnostwo, i to tylko dla siebie. Co trzy tygodnie budze sie bez nacisku "trzeba wstac", a wylacznie "bo wypada wyjsc z lozka".

Na popoludniowkach klade sie pozno spac. Teoretycznie 3-4 godziny od momentu, kiedy skonczylo sie dzien pracy nie wydaje sie pozna godzina, jednak koncze o 22:00, takze 1-2:00 nad ranem to juz pozno. Noca ogladam filmy, wracam do ekranizacji trylogii Sienkiewicza, ponownie ogladam piekne ekranizacji polskich nowel i powiesci, rozumiejac je lepiej niz 10 lat temu (teraz wrecz sie nimi zachwycam, np. Konopielka).

Mam czas na ksiazki. Ostatnio kupilam ich trzy, jeszcze ciagle zagladam do swojego Kindle, jednak musze zaktualizowac biblioteke w tym urzadzeniu, bo juz sie troche przedawnila, albo pewne pozycje nie przypadly mi do gustu. Na urzadzeniu mam sporo ksiazek typu poradnik psychologiczny, rozwoj osobisty, az glowa peka od samego wymawiania tych slow. Ksiazki tego typu potrafia niezle namieszac w glowie! Sporo sie ich naczytalam i jestem przekonana, ze nie potrzebuje, poki co, wiecej informacji o tym, jak byc lepsza wersja siebie, w koncu cos z tych tresci musialo zostac wbite do mojej glowy i na pewno sie przyda. Historie ludzi, zmyslone czy nie, takze ucza zycia i pewnych reakcji, dodatkowo przynoszac rozrywke i relaks, a z poradnikow to stawiam na praktyczne porady, ktore suma sumarum znajduje w Internecie, ale ksiazkoholik zawsze musi miec jakis namacalny egzemplarz.
Wiec co takiego kupilam?



oraz



Szczegolnie polecam ksiazki Dominique Loreau, francuzki, ktora od lat mieszka w Japonii i wdrozyla w swoje zycie wiekszosc zwyczajow zwiazanych z japonskim stylem zycia, w wiekszosci odnoszacym sie do zycia w prostocie, a ogolniej mowiac odnoszacym sie do filozofii zen. Pierwsza ksiazka Loreau, ktora przeczytalam nosi tytul Sztuka prostoty i moze nie zgadzam sie z wszystkimi zasadami i radami autorki wobec calkowitego minimalizmu naszego zycia, jednak sposob w jaki opisuje jest bardzo wciagajacy i zachecajacy. Dlatego tez widzac tytul Sztuka porzadkowania, nie wahalam sie ani chwili i nabylam lekture, szczegolnie, iz moja mala przestrzen jest totalnie zagracona, pomimo regularnego sprzatania i wyrzucania niepotrzebnych rzeczy.

Natomiast Maje Popielarska zawsze uwielbialam. W Polsce namietnie ogladalam jej programy, czerpiac radosc juz z samego sluchania jej glosu i sposobu wypowiadania sie, a teraz, kiedy mam mozliwosc pracy w ogrodzie, tym bardziej jestem rada aby zaczerpnac wiedzy z jej ksiazek. Kalendarium prac... jest ogolnikowym opisem prac w ogrodzie, propozycja dla uporzadkowania calego ogrodniczego roku i robienia notatek odnosnie co sadzimy, co obserwujemy, aby notatki te pomogly nam w kolejnych miesiacach, a nawet latach. Dodatkowo sliczne zdjecia i styl jezykowy tekstu definitywnie nalezacy do Maji ;)

Przyznam sie jeszcze, ze kupilam Malego ksiecia, gdyz nie posiadalam tej ksiazki w swoim zbiorze, a cena zachecala do nabycia i ponownego przeczytania (bodajze po 15 latach, jak nie wiecej)!


-----------------------------------------------------
* Przepraszam, ze nie ma polskich znakow, ale nawet pomimo, ze wlaczylam polska klawiature to jakims magicznym sposobem konfiguracja dla polskich znakow nie dziala. Juz nawet szukalam rozwiazania, jednak nic nie wskoralam. Na pewno naprawi sie samo ;)

środa, 30 maja 2012

Pierwsze koty za płoty!


Jej! Udało się!
 Sprzedałam pierwszą parę kolczyków!
Mam nadzieję, że Julia, która zostanie nimi obdarowana przez Marcina (bez żadnej okazji, co też raduje), będzie się z nich cieszyć i Marcin dostanie cały zestaw słodkich buziaków.


wtorek, 6 grudnia 2011

06.12.2011

Grudzień. Najwyższy czas poważnie zastanowić się nad prezentami ... Zresztą od pewnego czasu prowadzę ciekawe rozmowy kontrolne co komu kupić, skompletować oraz ile posiada się środków by wykonać coś samemu. Powoli przydzielam każdemu konkretną "rzecz", robię listę żeby przypadkiem nie zapomnieć pomysłów.
W łódzkim pokoju malowanie ścian i sufitu na raty. Światło dzienne kiepskie, oświetlenie pokoju chyba jeszcze gorsze, także nic nie sprzyja malowaniu pokoju (: chociaż jedna ściana jest już gotowa, można to wykalkulować jako 1/3 robocizny.
Chciałabym już rozłożyć choinkę, ale póki co nie ma gdzie - wadzi w tym wspomniane niedomalowanie. Pomarańcz i cytryna na suszone choinkowe ozdoby - zakupione. Śniegu nie ma, ale to chyba dobrze (: Niech sobie spadnie 24tego, a potem sio!

I tak na marginesie:
                             Hoł, hoł, hoooł ! ... W końcu dziś Świętego Mikołaja.

piątek, 8 kwietnia 2011

Większe znaczy lepsze

Wszyscy wiemy, że nie zawsze.
Coraz bardziej przestaję lubić osiedlowe zakupy. Nie dość, że nie można samemu sprawdzić,czy pieczywo jest choć w miarę świeże to jeszcze ekspedientka pyta się mnie dlaczego nie wolę krojonego chleba. Nawet jeśli wchodzę do samoobsługowego to najczęściej pieczywo podaje sprzedawca.
Natomiast w zieleniaku sprzedawczyni próbuje mnie przekonać, że wielkie jaja z wielką trójką w oznakowaniu, są najlepsze: bo z fermy i do tego nie trzeba wbijać kilku jajek a wystarczy takie jedno, duuuże! Daje mi je w opakowaniu po jajkach klasy 2 i zaznacza: proszę nie patrzeć na opakowanie, bo to klienci mi przynoszą, abym miała gdzie klientowi wkładać jajka. A ja mówię, iż zdrowsze są mniejsze, najlepiej z jedynką w oznakowaniu (a jeszcze lepiej byłoby z zerem), na co głucha na moje słowa sprzedawczyni: proszę nie sugerować się opakowaniem, TE (które mi dała) są lepsze, bo z fermy i duże!
We wtorek za to robiliśmy zakupy na targowisku, widziałam stoiska zasypane różnymi jajami, do wyboru do koloru. Owoce i warzywa podaje się sprzedawcy samemu, albo on sam każe wskazać, które chcemy. No może piekarenki przypominają te osiedlowe, czyli nie dotykamy przed zakupem, ale pieczywo dostałam tam pyszne, szczególnie bułki maślane, jeszcze złączone i mięciutkie jakby wyjęte z pieca (a dziś, na osiedlowym kupiłam rogala co twardy jak skała).

A supermarket lubię za to, iż w części z pieczywem sama wybieram każdą pojedynczą sztukę, którą włożę do koszyka. Jajka od klasy 0 do 3. Tylko za kupowaniem w supermarketach owoców i warzyw nie przepadam... Ale sama wybieram co chcę mieć w koszyku, z własną racją.

niedziela, 6 marca 2011

wiosna tuż tuż ...


 Już to czuję ... wiosna nadchodzi! Kaloryfer w pokoju wyłączony a wchodząc do kuchni nie ma potrzeby wcześniejszego zakładania polaru. Nie mogę się doczekać kiedy przestanę zakładać rajstopy pod spodnie, opatulać się szalikiem i grubym płaszczem. Czekam na tę najlepszą porę roku, gdy lekki budzący rośliny do życia wiatr będzie smagał moje włosy i twarz. Wrócą długie spacery i świeże powietrze wpuszczane przez okno do pokoju. Wrócą też zwiewne spódnice i sukienki, sweterki i marynarki jako okrycie wierzchnie, a nie kolejna warstwa pod grubą zimową kurtkę. Już niedługo ... !


wiosna

wtorek, 16 czerwca 2009

przeprowadzka, adaptacja i buty - a także praca licencjacka

A dzisiaj bardzo po kobiecemu, czyli o zakupach i butach:

<-- Cudowne buciory, podejrzewam że zaczarowane 7 milowe, w których zakochałam się będąc na konwencie tatuażu w Krakowie. Stały na stoisku Antona Oleksenko z Rosji. A jako, że moje 8 letnie buciory, łatane ale i z nowymi dziurami są już wysłużone, to sama się sobie nie dziwię, że co raz to zatrzymywałam się przy stoisku Antona.
Z chęcią poszłabym też w nich na obronę tytułu licencjata, którą mam za 8 dni (: Tydzień szukałam odpowiednich butów i nic. Na TattooFest pojawił się ideał ale ...


<-- ... skończyło się na czerwonych czółenkach P; zakupionych przeze mnie o 11.30 na Allegro (: Miejmy nadzieję, że zawojuję na obronie i oczaruję nimi komisję ~[; każda para butów powinna posiadać funkcje magiczne.



<-- Moje obuwnicze braki to również buty typowo letnie. Od dwóch lat żadnych takowych nie kupowałam. W zeszłym roku niestety musiałam pozbyć się dwóch par (jedne nawet nie wróciły z Bodzanowa z obozu naukowego). A dlaczego o tym tutaj piszę!? Bowiem nie mogłam się powstrzymać zaprezentowania Wam kolejnych zaczarowanych butów, jakie udało mi się znaleźć w internecie. Coś podejrzewam, że cena też magicznie wzrośnie z aktualnych 15,50zł ~[;
A tak na poważne to nie powinnam wydawać pieniędzy. Najprawdopodobniej już w lipcu przeprowadzam się do Łodzi, na co najmniej 2 lata i moje wszelakie oszczędności powinny zostać przeznaczone na rachunki na okres bytowania w tym oto mieście. Nikt nie wie jak szybko znajdę jakąś pracę a i ona, jak to praca przynosi dukatowe owoce pod koniec miesiąca, czy też na początku kolejnego ... A żyć trzeba mieć za co. Jest również duże prawdopodobieństwo, iż w wynajmowanym mieszkaniu nie będzie mebli, ponadto trzeba będzie sfinansować wyposażenie domowe, jakieś bzdety, a przede wszystkim opić nowe gniazdo.
Także zaprzestaję zaśmiecania tego mojego blogowego poletka i wracam do malowania obrazu, gdyż sfinalizowanie tego zamówienia może przynieść dodatkowe dukaty, za które będzie można nabyć wiśniówkę, która uprzyjemni ten czas adaptacji w nowym terenie.